Komentarz autora:
„Samozagłada jest wpisana w nałóg. Jestem udręczona wódą i prochami. By z tym skończyć, trzeba jedynie pokochać stan trzeźwości i zaistnieć inaczej. Nie wiem jeszcze, w jakiej postaci, z jakimi myślami czy poglądami na życie. Ale nigdy się tego nie dowiem, dopóki nie spróbuję”.
"Dziesięć lat temu żyłam w topieli. Teraz, kiedy zrozumiałam, że być może sięgam kresu, zaczęłam się ratować. Mój organizm się zestarzał i powrót z zaświatów stawał się trudniejszy."
Wiersz ze wstępu:
rano budzę się z kacem życia
pragnę odejść
znam kilku potencjalnych samobójców
to nic Panie Boże
mawiam
przecież bywa i tak
że nas ratują
kiedy śnimy o miłości
która nie może się spełnić
i wtedy powoli chlejemy wódę ćpamy wieszamy się
tak zwyczajnie na rurach w łazience
a później nas odcinają jak pępowinę
i już modlić się do Boga którego zabrakło
jak życia jak wódy czy narkotyku
nie chcę pani Alicjo być psychopatyczna
ale nie mam już wyboru
schizo to też życie
a jutro od nowa się uchleję codziennością
i obudzę się z kacem życia
amen
Komentarz wydawcy:
Kolejna książka Barbary Rosiek, w której autorka przedstawia trudną drogę wychodzenia z nałogu alkoholowego. Stanowi przestrogę dla wszystkich, którzy nie wiedzą, czym może stać się przysłowiowy - kieliszek. "Kiedyś pijałam gin z tonikiem, później koniak z coca-colą, teraz spiryt z sokiem pomarańczowym.”
Data wyd.: 2007
Wydawca: Mawia Druk
Ilość stron: 160